18 grudnia 2016 r.

Ostatnie wydarzenia jako żywo przypominają wydarzenia sprzed 2000 lat, kiedy jednego cieślę tłum postanowił skazać na śmierć. Woli tłumu poddał się nawet ten, który miał legion i nie widział winy u skazanego.

Moc tłumu i zachowań naśladowczych, które wyzwala u swych uczestników jest przeogromna. Co najgorsze uczestnik tłumu nie ma świadomości, że to tłum kieruje nim, a nie na odwrót. Gdyby świadomość miał to nie uczestniczyłby w tłumie.

Co ciekawe tłum starają się obudzić obydwie strony sporu. Oznacza to ni mniej ni więcej, że są już kontrolowane przez swoje pożądania i zupełnie nie mają ich świadomości. Pożądanie jest tak silne, że każe obydwu stronom myśleć: „To my mamy rację”, ale nie mają świadomości tego, że to „racja ma ich”. Każde nie kontrolowane pożądanie prędzej czy później przeradza się w przemoc. W internecie jest to przemoc słowna. Przemoc ta z reguły wyładowuje się na wcześniej wytypowanej ofierze odpowiedzialnej za zło. Ofiara ta musi być pozbawiona jednak cech człowieczeństwa. Dzieje się to w prostych mechanizmach zauważalnych na ulicy „ty baranie”, „ty ośle” itp. Idąc dalej „ty kaczysto” lub „ty kodomito”. Wytypowana ofiara pozbawiona jest już cech ludzkich i jej całe spektrum możliwych zachowań takich jak możliwość przekraczania swoich ograniczeń, miłość, skomplikowane spektrum motywacji i inne rzeczy należne osobnikom naszego gatunku, sprowadzone i spłaszczone zostają do jednego słowa. Wtedy dochodzi do ataku. Jednak po ataku przyjdzie chwila refleksji – „O Boże co żeśmy zrobili?” Ponieważ byliśmy kontrolowani przez własne pożądania nie będziemy jednak czuli się winni. „To wina systemu”, „To ich wina”, „Takie były czasy”, „Nie można było zrobić inaczej”, „Należało mu się” – powiemy.

Doskonałe wyczucie tych rzeczy miał Popiełuszko. Kiedy ludzie chcieli krzyczeć kazał im milczeć i iść w ciszy. Nie prowokować SB czy może bardziej nie prowokować siebie? „…albowiem wiedział co było w człowieku”.

Skąd miał tą wiedzę. Od swego mistrza z Nazaretu, który nie potępił tłumu, który skazał go na śmierć albowiem tłum ten kontrolowany przez własne pożądania wyrażone w kolektywnej przemocy „nie wiedział co czyni”.

Jednak my po 2000 lat znamy już historię Jezusa z Nazaretu i znamy jego nauki, widzieliśmy jak obnażył działania tłumu i jakie lekarstwa kazał stosować. Znamy przebieg wielu krwawych rewolucji. Czy wiedza ta pozwala nam jednak wyrwać się z matni nakręcanej właśnie pętli przemocy, tej internetowej także, która nie jest pod naszą kontrolą, a która kontroluje nas? Czy wiemy co czynimy?

Czy zacni fejsbukowicze i politycy z prawa, lewa, środka mieniący się chrześcijanami mogą powiedzieć „kocham mego wroga i wybaczam mu” czy raczej mówią to przez zaciśnięte zęby klękając przed ołtarzem podczas mszy świętej, patrząc na ciało tego, który „nadstawił policzki rwącym mu brodę”? Czy patrząc na Chrystusa w drugim człowieku potrafimy odpowiedzieć na pytanie, które nam zadaje „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”

Nie będę pisał dalej co każdy z Was ma zrobić. Tak najczęściej kończą się tego typu apele jak moje. Wiecie to najlepiej sami.

Dodaj komentarz